Z perspektywy Eddiego
Obudziłem się w nocy i nie mogąc zasnąć poszedłem do kuchni zrobić sobie kanapkę. Szkoła zaczęła się nie dawno, ale i tak już myślałem tylko o wakacjach. Po tej całej akcji z Frobisherem w tamtym roku wszytko budziło we mnie podejrzenia. Omal nie dostałem zawału kiedy Patrcia nagle weszła do kuchni.
- Pat?
Nie odpowiedziała. Minęła mnie tylko i odkręciła wodę w zlewie. Całą dłoń miała we krwi. Zmarszczyła brwi wkładając rękę pod zimny strumień wody. Musiało ją boleć, ale nawet nie pisnęła. Stała tak przez chwile.
- Co ci się stało w dłoń? - spytałem, odkładając kanapkę i podchodząc do niej.
- Nic - odpowiedziała cichym i zachrypniętym głosem.
- Przecież widzę.
- Mówię, że nic.
- Chyba nie będziesz mi wmawiać, że tej krwi nie ma? - To było głupie. \
- Nie ma.
- Ale... - Nie miałem pojęcia co na to odpowiedzieć.
- Nie ma.
Krew nie chciała przestać lecieć, a Patrcia tylko stała i się patrzyła. Nie wiem co z nią było, ale zmartwiłem się. Wyglądała jak by był nieprzytomna.
- Pokaż mi. Coś zaraz poradzę.
- Daj spokój. Wszytko dobrze. Zaraz przestanie lecieć - powiedziała.
Westchnąłem tylko i chwyciłem ją za nadgarstek. Zacisnąłem uchwyt bardziej bo myślałem, że będzie się wyrywać, ale nie ruszyła się nawet o centymetr. Zauważyłem coś wbitego w wewnętrzną stronę dłoni.
- To szkoło? - nie odpowiedziała mi. - Rozmowa z tobą to sama przyjemność Yacker.
I tym razem nie doczekałem się reakcji. Postanowiłem po prostu wyciągnąć kawałek szkła. Chciałem, żeby bolało ją jak najmniej więc pociągnąłem szybko bez uprzedzenia i krew popłynęła jeszcze bardziej. Dziewczyna automatycznie wyrwała rękę i zacisnęła ją w pięść, chcąc chodź trochę zmniejszyć ból.
- Czekaj, owinę ci to bandażem - powiedziałem.
Z własnego doświadczenia wiedziałem już gdzie Trudy trzyma apteczkę. Wyciągnąłem ją z dolnej szuflady i wyjąłem kawałek bandaża po czym owinąłem Patrici dłoń. Nadal nic nie mówiła. Dziwiłem się, że nawet nie jęknęła, bo rozcięcie było całkiem sporę i musiało nieźle boleć. Ona trzymała tylko rękę przed sobą i pozwalała mi ją obwiązywać. Naprawdę irytowało mnie, że nawet raz na mnie nie spojrzała, więc w końcu schyliłem lekko głowę by spojrzeć jej w oczy. Od razu pożałowałem tego co zrobiłem. Miała tak bardzo smutny i zrozpaczony wzrok. Nie widziałem jej nigdy, aż tak smutnej. Złej owszem, ale nie smutnej.
- Ej co się stało? Aż tak boli? - spytałem. Zrobiłbym w tej chwili wszytko, żeby tylko się uśmiechnęła. - Jutro minie, zobaczysz. Chcesz herbaty, albo kawy? A może jesteś głodna?
Wiem, że zamęczałem ją pytaniami, ale nie mogłem znieść tego spojrzenia. Dziwiłem się sam sobie, ale bolało mnie ono. W końcu nie wytrzymałem i przysunąłem ją do siebie, obejmując. Myślałem, że od razu się odsunie, ale ona tylko mocniej się do mnie wtuliła. Pogładziłem ją po głowie. Dobrze było znowu poczuć jej ciepło i mieć tą świadomość, że jest przymnie i nikt jej nie zabierze.
- Powiesz mi co się stało, że przychodzisz w środku nocy do kuchni z zakrwawioną dłonią? - spytałem, nadal ją obejmując
- Lustro się zbiło - odpowiedziała w moją koszulę
- Zbiło? Musiałaś nieźle w nie przywalić - stwierdziłem.
- Dotknęłam lekko.
- Już widzę to twoje lekkie dotknięcia - powiedziałem z uśmiechem. Mógłbym teraz tak stać nawet całą noc i nie puszczać jej ani na chwilę.
Z perspektywy Patrici
Jak tylko Eddie mnie objął uspokoiłam się. Czułam się przy nim bezpieczna. Widziałam jak zabolało go moje spojrzenie, ale nie mogłam nic na to poradzić. Naprawdę chciałam mu powiedzieć, ale bałam się, że uzna to tylko za zły sen. Nic chciałam, żeby myślał, iż przestraszyłam się zwykłego koszmaru. Wiedziałam, że to coś więcej. Dokładnie jak powiedział ten mężczyzna. Jakby kawałek z mojego życia, którego nie pamiętam. Chodź nawet nie wiedziałam jak znalazłam się na dole. Pamiętałam jak poszłam spać, dziwny sen, a potem obudziłam się z poranioną dłonią przed zbitym lustrem. Dobrze, że to tylko ręka. Mogło być gorzej. Byłam strasznie zmęczona i nie myślałam logicznie. Najlepiej będzie jak po prostu pójdę spać. Powoli odsunęłam się od chłopaka. Nie wyglądał na szczęśliwego z tego powodu, ale mi również było ciężko.
- Dziękuje Eddie.
Pocałowałam go w policzek i wyszłam z kuchni. Najchętniej to bym przesiedziała z nim całą noc, ale nie mogłam. Wróciłam do swojego pokoju. Na szczęście nie obudziłam Joy i KT. Położyłam się do łóżka, ale jak się spodziewałam nie mogłam zasnąć. Bałam się, że znowu będę mieć jakiś sen. Bardzo je przeżywałam i potrzebowałam komuś o nim powiedzie, ale nie mogłam. Nikt by mi nie uwierzył. Spojrzałam za okno. Zamiast zobaczyć drzewa i ciemne niebo, zobaczyłam ledwo widzialną postać, stojącą ze spuszczoną głową i założonymi rękami. Widziałam przez nią konary drzewa uderzające o szybę. Postać falowała, jakby wiatr uderzał w nią z każdej strony.
- Czemu znowu tu jesteś? - spytałam, wysilając się żeby go zobaczyć.
- Próbuje się tu dostać - odpowiedział mi cicho. - Pilnuje cię
- Kto? - Poczułam, że robię się coraz bardziej zmęczona.
- Nie musisz tego wiedzieć.
- Grozi mi coś?
- Nie, puki ja tu jestem. Na razie zostanę z tobą. Oczywiście jeżeli tego chcesz. Nie mogę cię zmusić.
Straciłam go z oczy. Wiedziałam, że tam jest. Czułam to, ale nie mogłam go zobaczyć. Jednak sama świadomość, że jest działała na mnie uspokajająco. W końcu dzięki niemu zasnęłam.
Matko! To jest zajebiste. : D. Nie wiem skąd ty bierzesz te pomysły, ale musisz mi zdradzić : ). Kiedy dodasz następny rozdział? Bo to jest na serio genialne, boskie, świetne,(...) ! Oddaj mi trochę twego talentu : ).
OdpowiedzUsuńBardzo się ciesze, że ci się podoba. Z takim komentarzem to pewnie nie długo dodam koleją część ;). A pomysły to z głowy biorę i jeszcze duuużo ich mam.
UsuńTe rozdziały są takie ciekawe! Fajna akcja z tym jak opartywał Eddie jej dłoń :-*
OdpowiedzUsuńnie mam słów normalnie !! to jest przecudowne poprostu!!!!
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadania.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam naprawdę dużą ilość
ff, ale twoje uwielbiam.
Świetne! Każdy chcialby miec taki talent jak ty!! ;):
OdpowiedzUsuń