piątek, 26 lipca 2013

Rozdział 23

Z perspektywy Patrici
Siedziałam na blacie w kuchni, machając w powietrzu nogami. Przymrużonymi oczami, przyglądałam się parze wydobywającej się z czajnika. Kojarzyło mi się to z ćmami, uciekającymi przed ogniem. Promienie nieznośnego słońca wdzierały się przez szyby z odsłoniętymi zasłonami i grzały mi w plecy. Oświetlały też całą kuchni przez co można było zobaczyć unoszący się w powietrzu kusz. Czekanie zaczynało mnie nużyć. W całym domu było duszno i gorąco. Pan Clark siedział z synem i Trudy na kanapie w salonie i rozmawiali. Przyjechał od razu po obiedzie. Na szczęście nie zostanie na długo, bo zabiera Jeroma i jadą gdzieś na tydzień. Cały wczorajszy dzień, planowaliśmy wszytko. Najtrudniej było pozbyć się Mary i Joy z domu. Mara z Fabianem siedzieli w bibliotece, robiąc wymyślony przez nas projekt, a Joy pojechała z Willow na zakupy, której wmówiliśmy, że z zoologicznym jest nowy rodzaj jaszczurek. Joy nie była tym zachwycona, ale Jerom potrafi przekonać człowieka. Pozostało tylko pilnować reszty. Tą rolę dostałam ja. Ciągle nie wieże, że się zgodziłam. Na dodatek musiałam robić dla nich herbatę.
- Boże, jaka ja jestem głupia - powiedziałam cicho do siebie, wychylając głowę do tyłu. Słońce tak przyjemnie grzało.
- Yhm w pełni się zgadzam - usłyszałam Eddiego. Odwróciłam głowę w prawo. Stał oparty o framugę  z sokiem  w ręce.
- Przyszedłeś mnie irytować?
- Na co czekasz? - spytał, podchodząc i opierając się o blat obok mnie. - Dlaczego nie wiedziałam, że tata Jeroma przyjedzie? - spytał z wyrzutami, zauważając wysoką postać, siedzącą na kanapie.
- Na kogoś, kto mnie w końcu od ciebie wybawi. A pan Clark przyjechał niespodziewanie.
- No to sobie długo poczekasz, słońce.
- Jakie słońce?  - spytałam zirytowana, chodź tak naprawdę poczułam przyjemne ciepło. Po chwili jednak coś sobie przypomniałam. - Do KT też tak mówisz?
- Jesteś zazdrosna. - Uśmiechnął się. - A przecież nawet nie jesteśmy razem.
- Ciekawe kogo to wina - spytałam z sarkazmem.
- Jakaś ty miła - skomentował blondyn i zamilkł, patrząc w sok.
- Eddie? - odezwałam się w końcu. No ile można milczeń. To już wolałam jak paplał ciągle.
- Czyżby cię denerwowało moje milczenie? - zapytał nagle. Spojrzałam na niego i westchnęłam. - No widzisz, jak mnie kochasz.
- Ty naprawdę upiłeś się tym sokiem.
- Zresztą nie ważne - powiedział wyraźnie zirytowany.
Blondyn odstawił na blat pustą już szklankę. Poczułam się paskudnie. Kiedy chłopak chciał mnie minąć, złapałam go za dłoń i odwróciłam w swoją stronę. Zarzuciłam mu ręce na szyje i objęłam, kładąc głowę na jego ramieniu. Eddie bez wahania oplótł mnie w pasie i przysunął do siebie, aż na krawędź blatu.
- Przepraszam - wyszeptałam. Jak widziałam jego smutną minę.... chciało mi się płakać. Nie potrafiłam patrzeć w te smutne oczy.
Nagle Eddie mnie odsunął i spojrzał poważnie w moje oczy. Włożył ręce do kieszeni i zrobił krok do tyłu.
- Może faktycznie, to dobrze, że nie jesteśmy już razem - powiedział oschle i odszedł do swojego pokoju.
Włożyłam dłoń we włosy i przeczesałam je. Eddie jeszcze nigdy mnie tak nie potraktował. Czułam się strasznie. A przecież zawsze ja tak robiłam. Czy on właśnie tak się czuł? Zsunęłam się z blatu, żeby zalać herbatę zagotowaną już wodą. Postawiłam ją na stole w salonie. Nie podobało mi się te usługiwanie, ale musiałam się poświęcić. Usiadłam na oparciu fotela, na którym siedział Jerome. Chłopak wyraźnie się nudził. Zaczął przejeżdżać dłonią po mojej nodze, powodując przyjemnie ciarki. Ja co jakiś czas tarmosiłam mu włosy. W końcu dobiegł do nas dźwięk klaksonu taksówki. Pan Clark wstał leniwie z kanapy i pożegnał się z Trudy. We troje wyszliśmy z domu. Przytuliliśmy się z Jeromem na pożegnanie.
- Co to ma być? - spytał nagle pan Clark, kiwając głową z politowaniem. - Ja jak w waszym wieku się żegnałem z dziewczyną, to nie mogłem od niej ust odkleić.
- Ale, ona...
- Nie tłumacz się Jerome - przerwał. - Wiem, że zerwałeś z Marą. Patrici, to jednak bardzo fajna dziewczyna. Życzę wam szczęścia w związku. - Zwrócił się do mnie: - Nie martw się. Za tydzień oddam ci Jeroma.
Nie wiedziałam, co mam teraz zrobić. Spojrzałam na Jeroma, szukając jakieś odpowiedzi, ale on wyglądał na równie zdziwionego jak ja.
- Oh pewnie się wstydzicie - przerwał ciszę pan Clark. - Wsiądę już do taksówki.
- Powiedz mu prawdę, Jerome - powiedziałam, kiedy jego tata zniknął już za drzwiami.
- Ale on cie polubił.
- Ty chyba nie chcesz udawać przed nim, że jesteśmy razem? - spytałam, nie mogąc w to uwierzyć.
Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale Jerome przeszkodził mi pocałunkiem. Chciałam go odepchnąć, ale co wtedy z jego ojcem? Zamiast tego, oddałam pocałunek. Jerome, kompletnie nie brał pod uwagę, że go odepchnę. Ale nie powiem, żeby mi się nie podobało. Ten pocałunek był taki różny od tego Eddiego. Gdyby on, to zobaczył...
- Jerome... - zaczęłam.
- Do zobaczenia za tydzień, kochanie - powiedział i wsiadł do taksówki.
Czarna auto odjechało i dopiero teraz zauważyła postać, która cały czas stała za nią.
- Alfie.... Co ty robisz?
- Wyszedłem na spacer z Fioną.
Ominął mnie, ciągnąc za sobą zwinięty, czerwony dywan na psich szelkach. Robił tym nie mało hałasu i pozostawiał po sobie długie ślady na piaszczystej ścieżce.
- Żyje z wariatami.
Stałam tak przez chwile, patrząc jak taksówka znika mi z oczu. Wysokie krzaki i drzewa rosnące blisko siebie, szybko przysłoniły mi widok. Promieni wieczornego słońca nie miały szansy przedrzeć się przez zielone, lśniące liście. Przypomniałam sobie tamtą noc, kiedy pobiegłam szukać Alfiego i się zgubiliśmy. Na samą myśl o tym przeszyły mnie ciarki. Rozejrzałam się wokół i szybko cofnęłam do Anubisa, doganiając przy drzwiach Lewisa z psem... znaczy dywanem na szelkach. Pomogłam mu wnieść go do środka, a potem do pokoju.
- Od kiedy jesteś z Jeromem? - spytał nagle, kiedy chciałam wyjść z pokoju.
- Widziałeś...?
- Tak.
- Posłuchaj, to nie tak. Pan Clark myślał, że....
- Zapytam się Joy, co o tym myśli - powiedział z uśmiechem. - Chyba, że będziesz mi robić kolacje do łóżka przez cały tydzień i zadania dom...
- Słuchaj, koleś - przerwałam mu szybko i stanęłam na przeciwko. O nie, tak nie będziemy się bawić. - Albo będziesz siedział cicho, albo Trudy dowie się, że trzymasz psa w pokoju - wskazałam na dywan. - Zadzwonię po Victora i go wypcha.
- Nie dam wypchać, Fiony!
- Więc myślę, że się dogadaliśmy.
- Wiedźma - burknął pod nosem.
- Ej wiesz może, czy Eddie ma jakieś blizny na torsie?
- Skąd miałbym wiedzieć? Ale jeżeli ty chcesz wiedzieć, to mogę ci to załatwić.
- Alfie, nie kom...
- Kolacja! - Zawołała Trudy i nie zdążyłam nawet mrugnąć, a Alfiego już nie było w pokoju.
- Grożę ludziom, wypchaniem dywana. Zeszłam na psy.
- Wypychasz dywany? To w ogóle jest możliwe? - spytał Fabian, który widocznie usłyszał jak gadam z samą sobą. Znaczy, że Mara też już wróciła.
- A wiesz, ma się te hobby.
Po prostu świetnie, Patricio. Brawa dla mnie za najgorsze pomysły świata. Nie chętnie powlokłam się do stołu. Głównie leżały na nim kanapki i picie w postaci soków i herbaty w wielkim dzbanku. Trudy przerzuciła się na zdrowe jedzenie i nici ze smażonego na noc. Usiadłam obok Eddiego, przypominając sobie o misji zdjęcia mu koszulki. Ale byłam za bardzo zmęczona na kombinowanie. Zostawię, to na jutro. Może podpale Eddiemu mu koszulkę? Ale to chyba niebezpieczne. Mniejsza z nim, ale szkoda żelu do włosów.  Mam tylko nadzieję, że Alfie już zapomniał o naszej rozmowie. Bałam się co mógłby wymyślić. Sądząc jednak po jego dziwnych uśmiechach skierowanych w moją stronę , miał już plan Byłam tak padnięta, że nie zjadłam nawet do końca tej jednej kanapki, którą sobie nałożyłam. Widziałam jak Eddie, siedzący obok mnie, bacznie obserwuje ile zjem. Kiedy odłożyłam nie skończoną kanapkę, wyglądał na zaniepokojonego. Na szczęście nic nie mówił i w spokoju poszłam do pokoju w końcu się położyć.

Weszłam do domu i odwiesiłam kurtkę na wieszak. W środku było ciepło. W komiku tlił się ogień, a mężczyzna w długim płaszczu dokładał drewna. Płomienie lizały powoli podpałkę. Zawirowały na chwile, kiedy weszłam do domu, ale po chwili znowu się uspokoiły. Był wieczór, a za oknem prószył śnieg. Jego płatki lądowały na szybach i roztapiały się, zbierając na parapecie. Zdjęłam wysokie buty i odgarnęłam proste i mokre włosy z twarzy. Czułam na swojej skórze ziąb panujący na zewnątrz. Szybko podeszłam do kominka i wysunęłam w jego kierunku ręce. Straszy mężczyzna wrócił po chwili z białym kubkiem. Para owinęła się wokół mnie, kiedy podał mi gorącą herbatę.
- Czekałem, aż wrócisz - wysapał, siadając ociężale na fotelu obok kominka. Stos drewna był schludnie ułożony w piramidkę po jego prawej stronie. Tak, to miłe uczucie, kiedy ktoś na ciebie czeka.
- Zrobiłam jak kazałeś - powiedziałam cicho. - Schowałam te zdjęcie do pnia tego drzewa. Jestem pewna, że kiedy zapomnę, to znajdę to miejsce.
- Nie jestem pewny, czy to taki dobry pomysł. Może lepiej, żebyś nigdy sobie o tym nie przypomniała? Nie wolałabyś nie pamiętać?
- A ty chciałbyś zapomnieć, Victorze?
- Nie, nie ciebie.
Przytaknęłam tylko głową. Jego twarz była blada jak płótno, a źrenice powiększone. Sińce po oczami wskazywały nie przespane noce. Czułam się ich winna, ale on się uparł. Uparł, żeby wziąć ten ciężar na siebie.
- Kiedy już zapomnę... Mam nadzieję, że znajdę sposób, żeby przywrócić te wspomnienia. Nawet jeżeli będzie to bolesne. - Ścisnęłam mocniej gorącu kubek. - Obiecuję ci, że przypomnę sobie wszystko.
- Nie chce tej obietnicy. Idź już spać, Patricio.
- Nie mogę się doczekać tego momentu, kiedy wszytko sobie przypomnę i stanę na przeciwko ciebie mówiąc ,,a nie mówiłam".
Wstałam. Z niechęcią wymalowaną na twarzy opuściłam przyjemne, ciepłe miejsce przy kominku. Ogień zakołysał się. Victor od razu zareagował, wrzucając jedną belkę drewna. Sapnął, kiedy musiał się nachylić. Nie mówiąc już ani słowa, udałam się na górę. Do swojego pokoju, który będę kiedyś dzieliła ze współlokatorką. Będę chodzić tu do szkoły, chodź tak naprawdę mieszkam tu od półtorej roku, nie mówią nawet ile raz odwiedzałam, to miejsce, kiedy byłam mała. Ale nie będę tego pamiętać, dlatego zostawiam ślady, które pomogą im odkryć prawdę. Tylko, że już teraz tak wielu rzeczy nie pamiętam. Chwyciłam się mocno poręczy. Było ciemno i bałam się, że poślizgnę się na jakimś schodku. Zaczęłam się wspinać, ale przystanęłam. Czułam czyjąś obecność.
- Victor, jest kluczem - szepnęłam, naiwnie mając nadzieje, że ta wiadomość dotrze jakoś do mnie z przyszłości. Biegiem udałam się do pokoju.

Obudziłam się z bólem głowy. Mimo, że księżyc powinien oświetlać pokoju, widziałam tylko czerń. Próbowałam wymacać biurko w poszukiwaniu telefony, ale natrafiłam na pustkę. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jedną ręką trzymam się czegoś drewnianego. Nic nie rozumiałam, a ból narastał z każdą chwilą. Próbowałam wybudzić się z tego dziwnego snu. Snu, w którym widziałam samą siebie sprzed paru lat. Proste napuszone, wręcz sianowate włosy i jeszcze dziecięca twarz nie wiedząca zbyt wiele o makijażu. Ten sen zamazywał mi się we wspomnieniach. Nie mogłam przypomnieć sobie twarzy Victora. Nogi zaczęły mi się trząść. Ustanie na nich, stało się nagle męką nie do przetrwania. Usiadłam, o dziwno na jakimś stopniu. Zaczęłam intensywnie mrugać, próbując zobaczyć cokolwiek. Dopiero, kiedy ból zaczął dopadać każdą część mojego ciała, wzrok wrócił. Siedziałam na schodach, trzymając się poręczy. Dygotałam, ale nie z zimna. Nie miałam pojęcia, co ja tu robię. Skuliłam się, ściskając brzuch jedną, wolną ręką. Nic to jednak nie dało. Ciche szepty wbijały mi się w ciało. Czułam się tak, jak gdyby położono mnie na ziemi pełnej rozżarzonych węgli, jak gdyby ktoś mnie podpalił. Fala bólu przechodziła przez moje ciało, wbijając się we mnie jak tysiące niewidzialnych igieł. Nie mogła opanować drżenia ciała, a powietrze przestało docierać do płuc.


Z perspektywy Eddiego
Było późno, ale coś nie dawało mi spać. Leżałem na łóżku, obracając w dłoni znalezioną pod poduszką Patt, busole. Mógłbym przysiąc, że słyszałem dochodzącej z niej szepty. To głupie, ale kiedy tak ją trzymałem, czułam jakby tęsknotę. Jakby ten mały przedmiot, tęsknił za właścicielem. Tylko kto nim był? Mój współlokator nie miał żadnych problemów ze snem, czego w tej chwili bardzo mu zazdrościłem. Mnie męczyły dziwne przeczucia. Z bezgłośnym westchnieniem, wstałem z łóżka. Przez chwile szukałem po omacku butów, ale w końcu dałem sobie spokój. Nie chciałem zapalać światła, żeby nie obudzić Fabiana. Powolnym krokami ruszyłem do drzwi. Byłem półprzytomny i nawet nie do końca wiedziałem gdzie idę. Coś mnie prowadziło. Ciągnęło jak magnes. Schowałem busole do kieszeni czarnej bluzy i bezwiednie poszedłem do holu. To, a raczej kogo zobaczyłem na schodach spowodowało, że od razu otrzeźwiałem. Sen nagle uleciał ze mnie jak powietrze z przebitego balonu.
- Gaduło? - szepnąłem, ale nie doczekałam się żadnej reakcji. Nawet nie podniosła na mnie głowy.
Dziewczyna siedziała skulona na schodach, trzymając się jedną ręką poręczy, a drugą przyciskała do brzucha. Pochyloną do przodu twarz, zakrywały włosy. Nawet z dołu, widziałem jak się trzęsie. Podbiegłem do niej, starając się robić jak najmniej hałasu. Kucnąłem na przeciwko niej i nie wiedziałem co dalej. Bałem się choćby ją dotknąć, żeby nie pogorszyć jej stanu. Nie mogłem patrzeć na jej cierpienie. Słyszałem jak ledwie łapie oddech i mógłbym przysiąc, że nawet bicie jej serca.
- Zawołam Trudy - powiedziałem do niej.
Nie zdążyłem jeszcze wstać, kiedy dziewczyna przysunęła się do mnie i wtuliła. Objąłem ją mocno i zamknąłem w uścisku. Teraz dopiero zauważyłem jak mocno dygocze. Była rozpalona.
- Ona mi nie pomoże - wyszeptała, nie unosząc głowy. - To Henot. On chce dostać serce Zguby Anubisa... - cichy szloch przerwał jej wypowiedź. - Eddie, ja nie wytrzymam tego bólu. Za bardzo boli.
Pogłaskałem ją po głowie. Jej bezwładne ciało, ciągle było wtulone we mnie, a ja nie zamierzałem jej nigdy puszczać. Tak bardzo chciałem jej pomóc, ale nie wiedziałem jak.

Z perspektywy Patrici
Ból kompletnie mnie otępił. Byłam ledwo przytomna. Nie mogłam na niczym innym skupić myśli. Czułam go w każdej cząstce mojego ciała. Dopiero głos Eddiego i jego bliska obecność otrzeźwiły mnie z tego stanu, jak kubeł zimnej wody. Wtuliłam się w niego, czując jak gorąco, które owładnęło moje ciało, powoli ustępuje. Panika i strach, jedyne myśli towarzyszące mi, zastąpił spokój i ulga. Wiedziałam, że ma busole w kieszeni. Czułam wydobywającą się z niej moc, która działa na mnie zbawiennie. Ból ustępował, ale bardzo powoli. Poczułam jak Eddie mnie podnosi. Nie miałam nawet siły otworzyć oczu. Tak, w tej chwili byłam gotowa pójść do Henota. Jeżeli właśnie, to chciał osiągnąć, to udało mu się. Muszę tylko zdobyć jej krew.

-------------------------------------------------
Po ostatnim rozdziałem było dojść dużo komentarzy i to nawet takich długich. Bardzo się z nich cieszę i dziękuje wam za nie ;*

30 komentarzy:

  1. ale dłuuugaśnee <333
    takie lubię, by nigdy się nie kończyły ;**
    "Ty naprawdę upiłeś się tym sokiem." - ten teks wymiata
    czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. Najdłuższy, najlepszy to można powiedzieć! Po prostu extra! Alfie, wychodzi z dywanem na spacer! Ha niezłe jeszcze dał jej imię FIONA! Genialny!<33

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!
    Ale z Jerome'm?Dlaczego?
    No co wy wszyscy ostatnio tak się wzięliście za pocałunki Pat z innymi?
    Rozdział świetny!Czekam na kolejny i mam nadzieję,że szybko dodasz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nadrabia, że wcześniej się z nikim nie całowała ;p. E tam nie zaszkodzi jej. A z Jeromem, to przecie dlatego, że ojciec jego był.
      Dziękuje za komentarz ;)

      Usuń
  4. Po prostu świetny. Dziwne to trochę z Jerom'em było, ale ciekawe. Mam nadzieję, że szybko dodasz następny. No i jeszcze Alfie...:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Pan Clark myśli, że jest Patrome?
    Uu.. Jerom będzie sie tłumaczyć. Chyba, że uda mu się zdobyć Trixie.. (Broń boże). Twoje opowiadanie jak zwykle świetne. Też chciałabym mieć taki talent jak ty. Zastanów sie nad zawodem pisarki. Ją z chęcią kupię wszystkie twoje książki.
    Niecierpliwie czekam na kolejne opowiadanie (Mam nadzieję, że będzie coś z Peddie)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mam już kupca na niewydaną książkę ;p. Jednak do dobrej pisarki mi baaardzo daleko.
      Oj będzie coś z Peddie. W końcu na coś odprawiłam Jeroma, żeby mi się nie plątał :).
      Dziękuje za komentarz. Ten i poprzedni, bo był dojść długi ^^.

      Usuń
  6. Hmm co by tu napisać to jest fantastyczne.
    Kolejny wspaniały rozdział ^^
    Alfie i Fiona co za urocze połączenie.
    Kiedy następny ??
    Nowy rozdział u mnie na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaesteś cudowna. Mam nadzieję, że będzie PATROME. JEROME. IPATROCIA mają być razem. Proszę. Niech uda się mu ją zdobyć. Masz tak wielki talent. Masz już zaplanowane jak sie skończy c nie? Pocałunek Jeroma Patricii się spodobał i chcę jeszcze raz. Wygorzystasz mój pomysł mam nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
  8. nie wiem , czy pamiętasz , kiedy mówiłam ci , że jesteś u mnie na 1 miejscu . Mniej więcej , było to bardzo dawno i zdążyłam już znalezć chyba z 10 innych blogów , które mi się podobają . Mimo wszystko , nadal jesteś numerem jeden i nie wiem jak ty to robisz , że hipnotyzuję się w tych twoich cudach , ale wiedz , że jesteś genialna , a nazwa twojego profilu pasuje doskonale do twoich rozdziałów ;** ja cię po prostu kocham !!!!

    z niecierpliwością czekam na następną część , zdradzisz mniej więcej kiedy będzie ? bo już się doczekać nie mogę ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i błagam , nie rób mi tu patrome , bo ja chce peddie !!!!!!!!!

      Usuń
    2. Jasne, że pamiętam. Bardzo się cieszyłam z tego pierwszego miejsca :). I cieszę się, że nie zawaliłam sprawy i nadal na nim jestem. To dużo dla mnie znaczy.
      Rozdziały staram się dodawać co 3-4 dni, ale właśnie widać z jakim skutkiem ;p. No, ale za to staram się, żeby były dłuższe. Mam nadzieję, że zmieszczę się w czasie, ale u mnie to różnie.
      A co do związku Patrici... Cóż ja nic nie zdradzę ;p.
      Dziękuje za ten komentarz. Naprawdę, za nic bym nie zamieniła takich czytelników ;*.
      Czekam, aż dodasz coś u siebie. Tym ostatnim rozdziałem narobiłaś mi chrapki na następny ;)

      Usuń
  9. Boskie ! I niech Jerome nie zbyliża się do Patrici ! Ps.. daj nam peddie ! xd I niech nawet nie próbuje uledz temu Henotowi !

    OdpowiedzUsuń
  10. PATROME, PATROME, PATROME! <3 Aaaaa. <3 To było takie genialne. *.* Jezu, kocham Cię. ^^ IIIII.. Jesteś moim mistrzem <3 Cierpie na niedobór Patrome. o.o Dobrze że chociaż jest go trochę o Ciebie. Łahahaha.. jestem strasznie ciekawa co będzie jak Jeruś wróci. ^^ Koocham pana Clarka. I Patrome. xd Wiem, jestem troche dziwna, i jeżeli ktoś to czyta to proszę się nie przerazić. Patrome tak na mnie oddziałowuję.
    Ale cos czuję ze nie bez powodu odsyłasz Jeroma na tydzień. Będzie Peddie. ^^ Krejzi.
    Muszę zacząć pisać dłuższe rozdziały. ;o Bo w porównaniu z Twoimi, to są... krótkie. xd Bardzo. ;o Lenistwo sie szerzy..
    Rozdział naprawdę, naprawdę świetny. Szczególnie ten sen, czy wspomnienie? Mniejsza. xd To napisane grubszą czcionką. xd
    Lubie Twoje opowiadnai, bo mają w sobie coś takiego.. mrocznego i fascynującego. ;o Są strasznie wciągające. Obawiam sie że powoli się uzależniam. Najgorsze jest to, że mi to wcalnie nie przeszkadza ;o
    Czekam na ciąg dalszy. :) ( i na Paromee. ^^ )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh nie przejmuj się. Cieszę się z każdych komentarzy, nawet tych trochę dziwnych ;p. A twoje bardzo lubię ^^
      Wiesz ta długość rozdziałów, to chyba zależna od czasu dodawania nowych notek. Ja staram się nadrobić w ten sposób moje, rzadkie dodawanie. Chodź w sumie wole pisać dłuższe, ale rzadziej.
      Bardzo dziękuje za tak długi i motywujący komentarz ;**

      Usuń
  11. Chcę Patrome. Tak jak moja poprzedniczka jestem za PATROME. Kiedy będzue następny rozdział? Jesteś wspaniała. Wiem, że może masz to wszystko zaplanowabe, ale zrób Patrome. Peddie jest już przeżytkiem. Wuększość osób właśnie o bim piszę. Patrome jest wyjątkową parą. Dzięki temu jest moją ulubioną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niby mam już zaplanowany koniec, ale przecież nic nie jest przesądzone. Jak będziesz czytać, to się dowiesz. Mam nadzieję, że wytrwasz jeszcze trochę, czytając moje bazgroły ^^. I pomyśleć, że zrobiłam z nim tylko jedną małą scenkę i już takie nadziej na Patrome heh :).
      Dziękuje za komentarz i czekam na kolejny rozdział na twoim blogu ;)

      Usuń
  12. Hahahahhah :D Jak czytam poprzednie komentarze. Raz Patrome raz Peddie :D Hmmm. No ale moje zdanie znasz ;*
    Rozdział oczywiście cudowny.!
    Pan Clark! Leżę i kwiczę. ALE SORRY, JEROME NIGDY Z PAT!
    Wiem, że dokładnie o tym samym myślisz xd
    Przeraża mnie ostatnie zdanie..
    W ogóle przeraża mnie Pat!
    No ja chcę już Peddie.! W ogóle ostatnia scena.. Eddie!
    Jak ja go kocham!
    Wkurza mnie już w pewnych momentach Patricia.. Serio.
    Ahhh, no to co ja mogę jeszcze napisać? :(
    Czeekam na next!
    Zapraszam Cię jeszcze oczywiście do siebie, nowy rozdział : loveinhouseofanubis.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Patrome- moim życiem.
    Czekam z niecierpliwością na dalsze losy bohaterów. Od dawna czytam twój blog i bardo mnie w ciągnął. Czasami obawiam się że się uależniłam. Nie obchodzi mnie jednak to. Pocałunek Patrome na to czekałam odpoczątku. Niech Eddie pocałuje Pat, a ona w tedy piczuje, że nie czuje do nieg tego co wcześniej. Niech wszystko zmieni ten jeden pocałunek Jeroma z Patricią. Joe zerwie z Jeromem naprzykład przez to że nie spędzają razem czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fanka Patrome?
      Powoli zaczynam cię nie lubić ;(
      Czemu chcesz Patrome? Oni do siebie NIE PASUJĄ!! :D

      Pozdrawia zdziwiona twoim zachowaniem fanka PEDDIE ;) ,
      XX

      Usuń
  14. JA CIĘ BŁAGAM KOBIETO!!
    Nie rób PATROME, bo więcej tego bloga nie przeczytam i nie dam żadnego komentarza!! Tak, grożę ci xD ;)

    A kiedy będzie następny rozdział?

    Pozdrawiam,
    XOXO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby do szantażu od razu? xp.
      Wszystkim nie dogodzę, widzę.
      Blog jest głównie o Patrici. Jeżeli chcesz wiedzieć z kim będzie, to niestety musisz przeczytać kolejne rozdziały ;p. A jak, ja też mogę szantażować xD.
      Poza tym przecież ich pocałunek był tylko ze względu na pana Clarka.
      Mam nadzieję, że nie przestaniesz czytać i komentować ;p.
      A następny będzie jak napiszę. Mam go w głowie, tylko muszę znaleźć chwile, żeby go przepisać na bloga.
      Dziękuje za komentarz. Co prawda z szantażem, ale i tak dziękuje ;p

      Usuń
    2. Możesz szantażować i umiesz to robić ;D
      Patt MUSI być z Eddiem! Inaczej wszystko będzie bez sensu ;(

      Pozdrawiam,
      XOXO

      Usuń
  15. i tu się zgadzam z LOVE PEDDIE ... PAT MUSI BYC Z EDDIEM ! xd

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwierzysz, że ta ostatnia scena z Peddi została mi w pamięci na te 2 lata. Zasypiałam myśląc o tym. Chociaż w moich wyobrażeniach ta scena potoczyła się trochę inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  17. Hahahaha znowu wróciłam by przeczytać twoje ff ,które mnie zniszczyło. Wróciłam być zabrała moje serce ,bo twoje opowiadanie umie sprawić ,że przestaje czuć. Wiem ,że pewnie jeszcze nie raz tu wrócę i mam nadzieje ,że jesteś szczęśliwa ,że stworzyłeś coś tak wielkiego ,że jest w mojej głowie od teraz. Chciałabym pamiętać o paru rzeczach jak będę to czytać następnym razem.


    SKAM, 13rw , Evan ,Oliwia S.

    Do zobaczenia :)

    OdpowiedzUsuń