niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 22

Z perspektywy Patrici
Spoglądałam na klęczącego przede mną Jeroma. Otworzył usta i je zamknął. Cokolwiek chciał mi powiedzieć, nagle zmienił zdanie. Patrzył na mnie niepewnie.
- Wysłowisz się w końcu? - spytałam, irytując się powoli.
Chłopak westchnął i wziął głęboki wdech. Jego klatka piersiowa znaczni się uniosła, pokazując dobrze zbudowane mięśnie pod białą koszulą. Chciało mi się śmiać z jego miny, ale próbowałam zachować powagę.
- Całkowicie przypadkiem, stojąc pod drzwiami pokoju Fabiana i Eddiego usłyszałem ich rozmowę. Masz czas do soboty.
- Ale co do soboty? - spytałam, nie rozumiejąc.
- Powiedział, że daje wam tydzień, a później odpuszcza sobie ciebie - powiedział na jednym wydechu. Pewnie bardzo chciał mieć to już za sobą.
Nie wiedziałam co mam na to powiedzieć. Myślałam, że jestem warta, więcej niż marny tydzień. Czułam na sobie wyczekujący wzrok Jeroma. Wolałabym teraz zostać sama, ale co by mi to dało? Sama kazałam Eddiemu spadać, a teraz mam wąty, że mnie posłuchał. To jakaś paranoja! Zresztą, co ja będę się tym przejmować.
- Jak dopadnę tego skunksa, to mu włosy z głowy powyrywam i to razem z tym jego żelem!
- Ooo mogę popatrzeć? - spytał Jerome z uśmiechem. Ten, to wiecznie się uśmiecha.
- Jasne. Możesz nawet nagrać na kamerkę.
- Łoł aż współczuj temu biedakowi - wtrącił Eddie, wchodząc z resztą Sibuny do salonu. - Co zrobił.... - przerwał widząc Jeroma klęczącego i uniósł pytającą wzrok na mnie.
- Jerome, pomaga Trudy czyścić podłogę swoimi spodniami - powiedziałam, a Clark zerwał się na nogi.
- No właśni! Patrzcie jak lśni!
- A kto oberwie? - spytał Alfi, kierując się do kuchni.
- No jak to kto? Eddie!
- Przecież ja dopiero wszedłem do domu! - bronił się blondyn, przesuwając się powoli do kuchni. - Moje piękne włoski.
- Chyba śnisz! - krzyknął oburzony Jerome. - Moje są cudem natury.
Nie miałam zamiaru odpuścić tak łatwo chłopakowi. Wstałam wkurzona z kanapy i poszłam za Eddiem do kuchni. Jak tam weszłam, zobaczyłam Willow, która gadała sama do siebie, stojąc nad zamrażarką.
- Willow?
- O Patricio. Rozmawiam z Alfiem - powiedziała, wskazując zamrażarkę.
- Nie martwisz się, że Alfie przesiaduję ciągle w zamrażarce?
- Hm raczej nie. Przynajmniej wiem gdzie jest i co robi. Nie muszę wszczepiać mu czujnika namierzającego w szyje.
- W sumie to genialny pomysł. Eddie! - zawołałam chłopaka, który po cichu chciał się wymknąć z kuchni. Podszedł do mnie od tyłu i położył ręce na moich biodrach.
- Tak kochanie?
- Właź do zamrażarki - powiedziałam, wskazując mu ją.
- Dlaczego?
- Głupio się pytasz. Żebym wiedziała co robisz i gdzie jesteś.
- A nie boisz się, że sprowadzę dziewczyny i zrobię dziką imprezę?
- Gdzie? W zamrażarce?
- Mogę wejść, ale tylko jeżeli ty wejdziesz ze mną - powiedział i pocałował mnie w szyje. Poczułam przyjemny dreszcz.
- Alfie nie bądź samolubem! Wyłaź i zwolni zamrażarkę dla Eddiego! - krzyknęła Willow.
Po chwili z widoczną niechęcią Lewis wygramolił się na zewnątrz. Wychodząc z Willow z kuchni, miauczał coś o braku rezerwacji. Eddie obrócił mnie do siebie i pocałował w policzek. Byłam zła na samą siebie. Miałam mu włosy powyrywać, a ja zamiast tego daje się mu całować. Ale nie mogłam nic na to poradzić. W tej chwili chciałam tylko, żeby mnie pocałował. Niepokoił mnie fakt, że on tak łatwo potrafi wprowadzić mnie w ten dziwny stan, kiedy myślałam tylko o nim i pragnęłam jego dotyku bardziej niż czegokolwiek na świeci.
- Miałam ci włosy powyrywać z głowy - szepnęłam do niego.
- Zrobisz to później.
Pocałował mnie mnie bliżej ust, a później jeszcze bliżej. Zawsze myślał, że buziakiem załatwi, każdą sprawę. Tyle, że jeżeli tego nie zmienię i pozwolę mu na to, to tak będzie już zawsze. Zresztą musiałam się dowiedzieć, czy ma jakąś ranę, na torsie. Tylko jakby go tu rozebrać? Moje rozmyślanie przerwał delikatny dotyk jego ust na moich. Robił to tak lekko, jakby faktyczni bał się, że zaraz go odepchnę. Aż szkoda mi się go zrobiło, ale przecież nie mogłam z nim być. To za bardzo go narażało. Raptownie się odsunęłam i walnęłam go w twarz. Zrobiłam to lekko, bo jakoś nie potrafiłam włożyć w to całej siły.
- Serio? Znowu? - spytał, przykładając sobie rękę do policzka. - Jeszcze trochę i będę bał się ciebie w ogóle podejść.
- Do ciebie nic nie dociera - skomentowałam i wpadłam na pomysł. Podeszłam do zamrażarki i wyskrobałam z jej brzegów trochę lodu, po czym wróciłam do chłopaka.
- Co chcesz z tym zrobić? - spytał podejrzliwie, cofając się o krok.
Uśmiechnęłam się tylko i przyłożyłam lód do policzka blondyna. Czekałam, aż lód się roztopi. W końcu zimna woda zaczęła spływać po jego szyi, karku i na koszulę, czyli tam gdzie chciałam. Zrobiłam zaniepokojoną minę.
- Masz mokrą całą koszulę. Zaraz będziesz chory. Zdejmij ją - mówiłam i już brałam się za zdejmowanie jego koszuli, ale Eddie złapał mnie za nadgarstki.
- To tylko kilka mokrych plamek. Jestem pewny, że się nie przeziębię. - Uśmiechnął się do mnie. Widać cała ta sytuacja bardzo go bawiła.
- Mówię ci, że będziesz chory! Skończysz w szpitalu na ostrym dyżurze!
- Bo mam trochę mokrą koszulę?
- Ty nawet nie wiesz, co za tym idzie! Jakbyś miał jakiś rany, to mogłoby cie zacząć piec.
- Nie mam, żadnych ran. O co ci chodzi? Bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że po tym wszystkim rozbierasz mnie, bo masz na mnie ochotę.
Cholera. Poczułam, że robię się czerwona na twarzy. Modliłam się, by on tylko tego nie zauważył. W sumie to nawet miałam na niego.... Patrcia dojść! Uniosłam głowę do góry i spojrzałam na Eddigo.
- Nie miałabym na ciebie ochoty, nawet gdybyś miał sylwetkę modela - powiedziałam i wyswobodziłam swoje ręce z jego uścisku.
- Ah no wybacz, że nie jestem Jeromem. Może jego już widziałaś bez koszuli?
- Nie mówię, że widziałam!
- Ooo zakochana para się znowu kłóci - wtrąciła KT. - Przez was wszyscy boją się wejść do kuchni. Idźcie kłócić się gdzie indziej.
- Świetnie, jeszcze tylko ciebie mi tu brakowało - powiedziałam, patrząc na nią z niechęcią.
- Ej nie wyżywaj się na mnie. Nie moja wina, że traktujesz Eddigo jak śmiecia. A jeżeli już tak bardzo chcesz wiedzieć, to Eddie bez koszuli wygląda lepiej nawet niez model - powiedziała i spojrzała na Millera z uśmiechem. - Można wodzić palcami po jego mięśniach... Przyjemni uczucie - mówiła dając do zrozumienia, że to robiła.
- Co proszę? - spojrzałam na chłopaka, szukając jakiegoś wytłumaczenia.
- To nie tak. Ona na mnie wpadła i jakoś tak wyszło... - tłumaczył się, ale mnie zrobiło się nie dobrze. Jakim prawem do cholery!?
- To nie fair - powiedziałam tylko.
Szybko minęłam chłopaka ze spuszczoną głową. Nie chciałam, żeby widział, że nagle zaczerwieniły mi się oczy. Nie chciałam przez niego zacząć płakać. Nie był tego wart. Idąc po schodach do swojego pokoju, ciągle miałam przed oczami tę scenę, jak KT przesuwa dłonie po jego torsie. Robiło mi się nie dobrze na samą myśli o tym. Weszłam do pokoju, trzaskając za sobą drzwi z całej siły. Komoda zatrzęsła się od huku. Usiadłam na łóżku i wpatrywałam się w podłogę. Starałam się myśleć o wszystkim, byle nie o nim. To jednak było dla mnie za trudne.

Z perspektywy Eddiego
Chciałem zatrzymać Patt, ale nawet nie zauważyłem, kiedy mnie minęła. Najgorsze było to, że faktycznie tak było. KT wpadła do pokoju akurat, kiedy się przebierałem i wpadła na mnie. Ale nie musiała  tego mówić Gadule. W ogóle, co ona ma do mojego torsu! Czy mój brzuch naprawdę jest taki ciekawy? Nie żebym miał się czego wstydzić. Codzienne ćwiczenia już dawno dały rezultaty. No ale skąd nagle te zainteresowanie? KT jeszcze coś do mnie gadała, ale zignorowałem ją i poszedłem za Patricią. Idąc na piętro, czułem na sobie spojrzenie Jeroma. Próbował mnie chyba nim zabić, ale w sumie zasłużyłem. Bez pukania wparowałem do pokoju. Dziewczyna była sama. Siedziała na łóżku, wpatrując się w podłogę. Dopiero po chwili podniosła wzrok i spojrzała na mnie z niewypowiedzianym pytaniem. Stanąłem przed nią i zacząłem zdejmować koszulę.
- Co ty robisz? - spytała, kierując wzrok na ścianę.
- Zdejmuję koszule. Nie chce się przeziębić. - Patt położyła ręce na kolanach i schowała w nich twarz.
- Ale z ciebie kretyn - powiedziała, kiwając głową.
Już prawie ściągnąłem koszulę, kiedy do pokoju wparował Jerome. Zatrzymał się raptownie na progu, kiedy tylko zauważył jak ściągam koszulę.
- Eeee przeszkodziliśmy w czymś? - spytał i szybko odwrócił się za siebie. - Alfie, nie!
Do pokoju z pełnym rozpędem wpadł Alfie z dywanem na ramieniu. Wbiegł prosto na mnie i nim się obejrzałem, leżałem z Lewisem i dywanem na ziemi. Patt pękała ze śmiechu, a Jerome, który nagle znalazł się obok niej na łóżku, śmiał się razem z nią. Po chwili do pokoju wbiegł Fabian. Ze zdziwieniem patrzył na mnie.
- Dlaczego leżysz pod dywanem, razem z Alfiem? - spytał mnie.
- Wiesz, lubię być przygniatany przez wielkie, czerwone dywany - powiedziałam z sarkazmem.
- Ej to nie jest dywan z gabinetu Victora? Ten, którym się katowaliście? - spytała Patt Jeroma, który ciągle siedział obok niej.
- Dokładnie! Alfie śpi z nim w nocy.
- Oooo Alfie, tęsknisz za Victorem? - wtrąciła Willow. Nawet nie wiem, kiedy się tu pojawiła. - To takie słooodkie.
- Nie, nie! - Zaprzeczał Lewis, chodź dywan tłumił jego głos.
Chwile zajęło mi wygramolenie się spod dywanu. Oczywiście nikt nie raczył mi pomóc. Słyszałem tylko śmiech. Szczególnie Patrici i Jeroma. Już im się za to oberwie. Szczególnie Fabianowi, którego uważałem za przyjaciela.
- Ej nie chce wam przeszkadzać w tarzaniu się po ziemi z dywanem, ale jest już śniadanie - powiedziała Joy, stojąc w progu drzwi.
Alfie zerwał się na nogi, chwycił po pazuchę dywan i zbiegł nim na dół. Słyszeliśmy jeszcze jak skakał po dwa schodki, a później huk i krótki jęk.
- Idziemy zobaczyć, czy żyje? - spytałem.
- Przydałoby się - powiedział Jerome z westchnieniem i wyszliśmy z pokoju.

Z perspektywy Patrici
Całe śniadanie próbowałam wymyślić drugi plan rozebrania Eddiego. Pierwsza próbo się nie powiodła, ale do trzech razy sztuka. Tylko tym razem przydałoby się wykombinować coś lepszego niż to, co odwaliłam w kuchni. Nawet nie chce wiedzieć, co on sobie o mnie pomyślał. Chociaż nie powinno mnie, to przecież obchodzić. Eh w sumie KT miała rację. Pierwszy raz w życiu i za pewnie ostatni. Może faktycznie traktowałam Eddiego jak śmiecia. Traktuję go jak skończonego idiotę, zapominając, że zachowuję się tak, żeby poprawić mi humor. Ile to już razy dostawałam od niego głupie sms'y, tylko po to, żeby poprawić mi nastrój.  Myślenie mi jednak dzisiaj kompletnie nie wychodziło. Byłam nie wyspana i wszystko mnie bolało. W życiu nie miałam tak wielkiej ochoty, żeby po prostu walnąć się na łóżko i wyjebać się na cały świat. Ale przecież nie mogłam. Mam tak wiele na głowie, a nie potrawie nawet zdjąć koszuli mojemu byłemu chłopakowi!
- Wszystko w porządku? - Spod grubej warstwy moich myśli, przebił się głos Jeroma. Szybko przywrócił mnie on do rzeczywistości.
- Jasne, jasne - odpowiedziałam szybko, ale raczej niezbyt przekonywująco sądząc po minie chłopaka. Dodałam więc po chwili: - Serio, Jerome.
- Nie naciskam. Idziemy razem do szkoły? Musimy porozmawiać, wiesz o czym... - spojrzał na mnie wymownie.
- O czym? - spytałam rozkojarzona. Jerome spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- No o tym.... - zrobił znaczącą pauzę, ale nadal nie wiedziałam o co chodzi. Myślałam teraz tylko o ciepłym łóżku i miękkiej kołdrze. Do tego gorąca herbatka i... - Trixi, no wiesz o czy.
- Nie wiem.
- No o tym...
- Powtarzając ciągle ,,no o tym" nic nie wskórasz! - krzyknęłam zbulwersowana i poirytowana. Zwróciłam tym samym na siebie uwagę wszystkich przy stole. Zapanowała cisza. Ja chciałam tylko spać. Czy to tak wiele? Nagle mnie olśniło. Przyjazd pana Clarka! - Aaaa o tym...
- No o tym - powiedział i pokręcił z politowaniem głową.
- Eeee o czym? - spytał Alfie, zerkając podejrzanie na nas.
- No o tym - powiedziałam równocześnie z Jeromem. - To ja idę po torbę.
- Czekam przy schodach.
Szybko ulotniłam się z jadalni, chcąc uniknąć dalszych pytań Alfiego. Przed wyjściem spojrzałam jeszcze na Eddiego. Wpatrywał się uparcie w talerz i przyciskał do niego widelec. Chyba nie był zadowolony, ale wynagrodzę mu to jakoś.
Zbliżając się do schodów z torbą na ramieniu, poczułam się dziwnie. Czułam we własnych żyłach pulsowanie krwi. Słyszałam swój oddech i bicie serca, które nagle przyśpieszyło. Wzięłam głęboki oddech, ale poczułam jakby żebra miały mi wybuchnąć i pogruchotać się na milion małych kawałeczków. To było strasznie uczucie. Przeczesałam włosy, a na dłoni zostało mi kilka pasm ciemnych włosów. Próbowałam to ignorować. Pewnie zaraz przejdzie. Zacisnęłam z całej siły dłoń na poręczy schodów, aż kłykcie mi pobielały. Zaczęłam powoli schodzić, stawiając ostrożnie, każdy krok. Nim zdążyłam choćby mrugnąć, zobaczyłam mały strumień krwi. Ciągnął się on od pierwszego stopnia schodów na piętrze, aż do końca. Na poręczy były czerwone ślady dłoni. Zesztywniałam, nagle puszczając poręcz i przyciskając swoją dłoń do piersi. Po chwili ktoś mnie minął i szybko zbiegł ze schodów, trzymając się poręczy.Postać jakby tonęła we mgle. Przed ostatnim schodkiem odwróciła twarz w moją stronę. Malował się na niej strach i panika. Dopiero po chwili doszło do mnie, że patrzę na swoją twarz z burzą ciemnych włosów.
- Skoro nie chcesz przyjść do mnie po dobroci, to zmuszę cię do tego - wyszeptał głos w mojej głowie. Od razu poznałam właściciel. Henot. Otwierałam już usta, żeby coś mu powiedzieć, ale ktoś mi przerwał.
- Trixi, idziesz czy podziwiasz widoki ze schodów? - spytał Jerome z wiecznym uśmiechem na ustach i otworzył drzwi, ustawiając się obok i kłaniając lekko, uginając jedną rękę.
Spojrzałam niepewnie na schody, ale nie zauważyłam na nich nawet kurzu. Szybko zbiegłam na dół i chwyciłam Jeroma pod rękę, wychodząc z nim z domu. Jego obecność chodź trochę mnie uspokoiła.

Z perspektywy Eddiego
- No idź do niej - znowu powtórzył Fabian, zabierając torbę z pokoju. - Lepiej kombinuj, bo trzymam cię za słowo. Masz czas do soboty i zajmiemy się szukaniem ci nowej dziewczyny.
- Nie chce nowej...
- Patt jest moją przyjaciółką... albo raczej była. Zmieniła się. Może właśnie przez to do siebie już nie pasujecie. Kiedyś była inna. I nie chodzi mi tu wyłącznie o proste włosy. Miała inny charakter - tłumaczył mi.
- Dobra, idę.
Wyszedłem z pokoju, nie mogąc już słuchać tej gadaniny. Czułem się trochę winny tej zmianie. W sumie sam ją na niej wymusiłem. Kurde, gdzie się podziały te dawne czasy, kiedy mogliśmy się pośmiać i powygłupiać? Teraz tylko kłótnie i wszytko tak na poważnie. Na dodatek Patricia odsunęła się od Sibuny, a przy tym także ode mnie. Teraz znowu, jak na złość, zbliżyła się do Jeroma. Co to ma być? Jakaś zamiana? Wszedłem do pokoju, ale był pusty. Pewnie dziewczyna już wyszła. Coś mignęło mi pod poduszką. Podszedłem tam powoli i podniosłem białą pierzynę. Pod spodem leżała busola. Tylko co ona robiła pod poduszką Gaduły? Przecież KT paplała mi coś o tym rano, że ją zapodziała.
- Eddie, idziesz?! - zawołał mnie z holu Fabian.
- Już!
Schowałem szybko busolę do kieszeni szkolnej marynarki i zbiegłam do Fabiana. Chwytając się poręczy na dłoni została mi jakaś czerwona plama. Pewnie Alfie znowu bawił się ketchupem.

16 komentarzy:

  1. Wreszcie się doczekałam. ^^
    Kuurczę, nie mogę się doczekać, żeby się dowiedzieć , co Pat zrobi w związku z tatą Jeroma. Czuję, że wtedy coś się wydarzy. ^^
    Opowiadnie naprawde świetne. Bardzo lubie twój styl pisania. Sama chciałabym taki mieć. ;)
    Już nie mogę doczekać sie następnego. ;)
    Czekam z niecierpliwosią. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetneee!
    Kiedy będzie moje Peddie?!

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne świetne, jak ty to robisz że nie da się oderwać od czytania^^
    no proszę daj wreszcie naszą peddie ;*
    "Jak dopadnę tego skunksa, to mu włosy z głowy powyrywam i to razem z tym jego żelem!" - ten test najlepszy xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko.
    Czy Eddie planuje w przyszłości striptizerem? Ej, dobra, Miller się rozbiera w pokoju Patrici i tu nagle z dywanem wpadają, to musiało wyglądać co najmniej dziwnie. Patt chce rozebrać swojego byłego chłopaka. Nie, no, ja się książek dla młodzieży oczytam, spędzę trochę czasu na tt i już mam jakieś jebane myśli. Co to ma być?
    Rozdział genialny, ty moja zdolniaro. Krew Patrici przypomina keczup. No ładnie.
    Czy w kolejnym rozdziale Patricia zdejmie tę koszulkę chłopakowi, czy nie? Teraz myśli wokoło jednego wątku. Ha ha.
    Masz jakąś obsesję na pisaniu o brzuchach chłopców. Jerome, Eddie. Zobaczyć Fabiana bez koszuli *.*
    Kurde no.
    Znowu xD
    Wspomniałaś o mnie. jeeej! Czuję się taka wyróżniona. Heheszki.
    Fabian bez koszulki.
    Hahaha. O my fish. Dla wszystkich niewtajemniczonych - jestem normalna!
    Tatuś przyjeżdża, Jermomuś robi się niegrzeczny. Awww.
    Fabian bez koszulki...

    Joylitte
    XXXX

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowity! Najlepszy z najlepszych! Dodaj bardzo ale to bardzo szybko następny, bo się nie mogę doczekać! Chce nasze PEDDIE!!!!<333

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju!
    Jak ty to robisz, że jest takieeee świetne <333
    My chcemy Peddie :Ale KT dowalila z tym :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale zajebisty. Czytałam to dwa razy i wciąż nie mogę sie nadziwić, jak można tak wspaniałe pisać. Powinnaś zostać pisarką bez zwątpienia. Dzisiaj o mało ze śmiechu nie pękłam. Tata patrzył sie na mnie jak na idiotke, gdy wszyscy dawno już śpią, a ja wybucham co chwile śmiechem z telefonem w ręku. Nawet nie śmiał zapytać co mnie tak bawi. Eddie bez koszulki? To zapewne uroczy widok. Już sobie wyobrażam, jak to jest gdy delikatnie zdejmuje swoją koszulkę, jego klata jest umięśniona.... STOP, muszę sie ogarnać. Nie mogę sie doczekać twoich kolejnych opowiadań. One mnie bardziej wciągneły, niż nie jedna książka. Naprawdę masz wielki talent i musisz go wykorzystać. Może zechciałabyś napisać scenariusz filmu? (Chemy w szkole założyć kółko filmowe, ale nie mamy żadnego pomysłu na film)
    Z niecierpliwością czekam na kolejne opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  8. Matko świetny i daj nam peddie !!! Hahaha jakie komentarzee xd . Doadawaj szybko kolejny plisss~~~~!!!!1

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny i taki długi! Czyli wychodzi na to, że Pat ukradła to K.T?! Niemożliwe. Ogólnie cały rozdział był przecudowny.
    Tak się zastanawaim kiedy ty wreszcie zrobisz Peddie.
    Chyba, że pierwsze będzie Patrome :/ Mam nadzieję, że nie.
    Dawaj szybko kolejne. Czekam ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Twój blog został nominowany do The Versatile Blogger . Szczegóły u mnie: http://housee-of-anuubis.blogspot.com/p/libster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Rewelacje uwielbiam twojego bloga.
    Dziękuję za miły komentarz.
    Czekam z niecierpliwością na następny.^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetnyyy! No i czy już pisałam, że chcę Peddie..? Znaczy, że Ty też chcesz.. Tak, pisałam. Z milion razy!
    Ja to w ogóle nie mogę się pozbierać.!
    Nawet nie masz pojęcia jak znienawidziłam KT!!!!!!!!
    Z tym torsem i wgll.! Ugggh, dobija mnie to!
    Zgadzam się ze wcześniejszymi komentarzami!

    Czekam na next!
    Zapraszam do siebie : loveinhouseofanubis.blogspot.com == właśnie dodałam next. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny odcinek! Ja też chcę Peddie!
    Zapraszam na nową notkę:
    story-byy-anubis.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. - Willow?
    - O Patricio. Rozmawiam z Alfiem - powiedziała, wskazując zamrażarkę.
    - Nie martwisz się, że Alfie przesiaduję ciągle w zamrażarce?
    - Hm raczej nie. Przynajmniej wiem gdzie jest i co robi. Nie muszę wszczepiać mu czujnika namierzającego w szyje.
    - W sumie to genialny pomysł. Eddie! - zawołałam chłopaka, który po cichu chciał się wymknąć z kuchni. Podszedł do mnie od tyłu i położył ręce na moich biodrach.
    - Tak kochanie?
    - Właź do zamrażarki - powiedziałam, wskazując mu ją.
    - Dlaczego?
    - Głupio się pytasz. Żebym wiedziała co robisz i gdzie jesteś.
    - A nie boisz się, że sprowadzę dziewczyny i zrobię dziką imprezę?
    - Gdzie? W zamrażarce?
    - Mogę wejść, ale tylko jeżeli ty wejdziesz ze mną - powiedział i pocałował mnie w szyje. Poczułam przyjemny dreszcz.
    - Alfie nie bądź samolubem! Wyłaź i zwolni zamrażarkę dla Eddiego! - krzyknęła Willow.




    Fajny ale tamten był lepszy.

    OdpowiedzUsuń