Chciałam iść na górę. Pobiec za tą dziewczyną, ale nie mogłam zmusić nóg do ruszenia się. Po prostu się bałam. Ze stresu rozbolał mnie brzuch i zrobiło mi się nie dobrze. Poczułam jakby ktoś włożył mi ten nóż w plecy. Mogłabym przysiąść, że słyszałam w głowie wciąż powtarzające się słowa tej dziewczyny. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę w co ja dałam się wciągnąć. Straciłam chłopaka, przyjaciół i za plecami Sibuny bawię się w detektywa.
- Patricia? - Usłyszałam głos Eddiego. Dobiegał gdzieś z daleka, a przecież siedział obok mnie.
Po schodach zeszła Joy. Szła spokojnie z ręcznikiem na głowie. Omiotłam ją wzrokiem, ale nic jej nie było. Weszła do kuchni i wyjęła coś z lodówki. Po chwili do stołu dosiadła się Mara.
- Ona medytuje - powiedział po chwili Alfie. - Albo liczy plamy na ścianie.
- Źle się czuję - odezwałam się w końcu.
Poszłam usiąść na kanapie, tak żeby widzieć schody. Głupio się przyznać, ale bałam się iść do swojego pokoju. Widok samej siebie spacerującej z nożem po domu trochę mnie przeraził. Nie miałam zamiaru zbliżyć się choćby o centymetr do schodów. Naglę coś błysnęło i czyjaś głowa wychyliła się. ,,Jej tam nie ma" tłumaczyłam sobie. Ktoś zasłonił mi widok i podsunął szklankę z wodą i tabletką.
- Przeciwbólowe - zwrócił się do mnie Eddie.
Wzięłam od niego szklankę. Tabletka musowała w środku, tworząc zabawne bąbelki na powierzchni. Nie byłam pewna, czy woda sama się tak kołyszę, czy aż tak trzęsą mi się ręce. Pewnie, to drugie. Fabian z Marą gdzieś wyszli, a moja druga wersja ciągle wychylała głowę ze schodów z dziwnym uśmiechem na ustach. Miałam przez nią dreszcze.
- Nie będę ci przeszkadzał - powiedział blondyn, widząc że nic nie mówię.
Obrócił się, a ja nagle spanikowałam. Złapałam go za rękę. Po chwili uświadomiłam sobie co zrobiłam. Puściłam go, a on uniósł jedną brew do góry.
- Sorry - wybełkotałam jak idiotka. Naprawdę chciałam, żeby on został ze mną.
- Naprawdę musisz źle się czuć skoro mnie przepraszasz - zaśmiał się.
- To ostatni raz, więc ciesz się.
Eddie usiadł koło mnie z uśmiechem. Coś do mnie mówił, ale nie mogłam się skupić. To głowa na schodach nie dawał mi spokoju. Nie wiedziałam co robić. Może to tylko moja wyobraźnia? Jej usta zaczęły się poruszać. ,,Idę po jej krew" wyszeptała bezgłośnie i pomachała mi nożem.
- Patricia? Słuchasz mnie w ogóle? - odezwał się Eddie.
- Tak, tak... Znaczy nie. Źle się czuje.
Eddie przybliżył się do mnie. Zasłonił mi widok na schody. Znowu zaczął coś gadać, ale ja oglądałam jego twarz. Jego oczy mnie uspakajały. Czułam się przy nim tak dobrze. Miał delikatne rysy twarzy, a jego uśmiech był zniewalający. Mój wzrok zatrzymał się na jego ustach. Zerwaliśmy nie dawno, ale już tęskniłam za jego pocałunkami. Nie wiele myśląc nachyliłam się i go pocałowałam. Eddie bez wahania oddał mój pocałunek. Położył swoją dłoń na mojej szyi. Nie chciałam, żeby ten moment się kiedykolwiek się skończył. Kompletnie się zatraciłam w jego pocałunkach. Do rzeczywistości przywrócił mnie cichy głosik, który rozbrzmiał w mojej głowie.
,,Idę po jej krew. Idę po jej krew. Idę po jej krew"
Zgubiłam kompletnie rytm i zerwałam się z kanapy. Dziewczyny nie było już na schodach. Jak ja mogłam w takim momencie całować się z chłopakiem?!
- Patricio... - zaczął Eddie, ale nie dałam mu dokończyć. Bałam się tego co może powiedzieć.
- Nic nie mówi. - Chłopak również wstał i stanął na przeciwko mnie.
- Masz gorszę humorki niż kobieta w ciąży.
- Może mam kogoś na boku.
- Ooo a który miesiąc? - spytał pół żartem.
- Piąty - odpowiedziałam mu bez wahania.
- Więc miałaś kogoś jeszcze za nim ze mną zerwałaś.
- Zmusiłeś mnie do zerwania z tobą! Naprawdę, masz mnie, aż za taką puszczalską?
- Daj spokój.... Nie o to mi chodziło - powiedział już spokojniej.
- Wiem, wiem. Ja też żartowałam - splajtowałam. Nie chciałam kolejnej kłótni i to z takiego błahego powodu.
- Zresztą chciałem, żebyś wróciła.
- Nie. Skończmy tę rozmowę.
Chłopak chciał jeszcze coś powiedzieć, ale minęłam go i wyszłam z salonu. Moja druga psychiczna, a przynajmniej bardziej psychiczna wersja ode mnie zniknęła. Niepokoiło mnie to. Szczególnie, że na górze była KT. ,,Ona istnieje tylko w mojej głowie" powtarzałam sobie, stojąc przed pierwszym stopniem. Postawiłam na nim jedną nogę. Po chwili jednak cofnęłam ją z powrotem. Bałam się tam wejść, ale musiałam. Ponowiłam próbę, jednak skończyła się ona tak samo.
- Trixi, co ty robisz? - spytał mnie Alfie, wychodząc z kuchni.
- Nie widzisz? Stępuje - powiedziałam, lampiąc się na pierwszy schodek z obawą.
- Wyglądasz jakbyś chciała zabić ten schodek. Co on ci biedny zrobił?
- Jest tutaj, to wystarczy - odburknęłam, dając do zrozumienia Alfiemu, że ma iść. Postawiłam nogę na stopniu. Westchnęłam i cofnęłam ją.
- Porwali cie kosmici? - spytał podejrzliwie i zmierzył mnie wzrokiem.
- Nawet gdyby mnie porwali, to przecież bym ci tego nie powiedziała. A teraz idź już sobie. Muszę się przełamać.
- Hmm racja, ale mogłaś zostać porwana, zmielona i posklejana z powrotem i nie wiedziałabyś, że jesteś kosmitką. Mogliby ta...
- Alfie! Wracaj mi do zamrażarki! - krzyknęłam i wskazałam ręką chłopakowi kuchnie.
- Nikt mnie nie kocha - powiedział zmarnowany i poszedł we wskazanym miejscu.
Z perspektywy Eddiego
Chciałem pójść za Gadułom. Możliwe, że to było moja ostatnia szansa, aby mi w końcu wybaczyła. Niestety akurat wtedy zadzwonił do mnie Fabian. Ten to ma wyczucie czasu. Kazał mi szybko przyjść do biblioteki Frobishera. Właśnie dlatego wchodziłem właśnie do środka. Od razu uderzył mnie zapach starych książek i kurzu. Był to bardzo melancholijny zapach. Sprzyjał powolnemu rozmyślaniu, ale też i spaniu. W sumie, to własnie na to miałam teraz ochotę. Usiąść na równie starej kanapie i po prostu pomyśleć. Półmrok panujący w środku był przyjemny dla oczu. Uspokajał i wprowadzał w przyjemny stan. Przyszedłbym tutaj z Patricią.
- W końcu jesteś Eddie - powiedział Fabian, wychodząc zza półki.
- Gdzie Mara?
- Minąłeś się z nią. Wzięła kilka książek do swojego projektu i poszła.
- Dobra, mów o co chodzi.
- Chodź.
Fabian zaprowadził mnie do półki z książkami. Tej samej przez, którą wychodziliśmy z tuneli. Nie wiedziałem o co mu chodzi, ale nie odzywałem się. Rutter otworzył przejście i wślizgnęliśmy się do środka.
- Mogłeś mi powiedzieć, że tu przyjdziemy. Wziąłbym latarkę - powiedziałem, kiedy przejście się zamknęło i utknęliśmy w ciemnościach.
- W szafce biurka jest zawsze latarka - odpowiedział mi i włączył latarkę, dając mi drugą.
Szliśmy chwile, krótkim korytarzem. Nic się nie zmieniło od naszych ostatnich odwiedzin. Kurz i pajęczyny zajmowały każdą powierzchnie tego miejsca. W połowie długości zatrzymaliśmy się. Dalej znajdowała się komnata, w której omal nie odcięto mi głowy. Patricia wszystko mi opowiedziała. Nagle przypomniało mi się co jej wtedy mówiłem. Było to tak dawno.. Tak wiele się zmieniło od tego czasu.
- Eddie! - krzyknął Fabian, celując na mnie światłem latarki. Przymrużyłem oczy.
- Co?
- Pomóż mi. Później będziesz o niej myślał.
- Skąd wiesz, że ja o niej myślę?
- Bo lampisz się z miną męczennika na ścianę - Położył latarkę na ziemi. - No już pomóż mi.
Włożyłem swoją latarkę do kieszeni i razem z Fabianem zaczęliśmy pchać ścianę. Coś zadrżało, ale na tym koniec. Fabian odsunął się do ściany z tyłu i z krótkiego rozbiegu wpadł na nasze niby drzwi. Odbił się od niej i wylądował na ziemi.
- To był durny pomysł - stwierdziłem.
- Sam chciałeś to zrobić.
- Ale ja mam lepszy rozbieg.
Pomogłem mu wstać i wyjęliśmy z powrotem latarki. Oświetliliśmy miejsce, gdzie powstała mała szpara. To na pewno były drzwi, ale otworzenie ich kosztowało wiele siły. Sami nie damy sobie rady. Nawet z całą Sibuną będzie trudno.
- Nawet szczur się nie prześlizgnie przez tą szparę - powiedział zrezygnowany Fabian, rozmasowując sobie bark.
- Przyjdziemy tu z całą Sibuną i zobaczymy - pocieszałem go, chodź chciało mi się śmiać z jego miny.
Wyszliśmy z korytarza. Oczy zapiekły mnie od nagłej zmiany oświetlenia. Chwile zajęło mi przyzwyczajenie się i pozbycie dziwnych białych plamek, które pojawiał się gdziekolwiek patrzyłem. Fabian przetarł kilka razu twarz.
- Skąd wiedziałeś o tym przejściu? - spytałem go.
- Pomagałem Marze szukać tych książek na projekt i z jednej wypadła mi kartka.
Wyciągnął z kieszeni złożoną, pożółkłą kartkę papieru. Rozśmieszyło mnie jak ją rozwijał. Z namaszczeniem jakby miała się zaraz rozpaść w jego dłoni. Podał mi ją. Był to ołówkowy szkic tunelu, w którym przed chwilą byliśmy z zaznaczonym czerwonym kółkiem drzwiami. Pod spodem był mały napis, którego nie potrafiłem przeczytać. Literki był zamazane i starte. Starość nie przeoczyła nawet tej kartki. Zresztą, tutaj wszystko było stare, więc czego się spodziewałem?
- Myślisz, że ukrył więcej takich kartek w różnych książkach? - spytałem przyjaciela, oddając mu kartkę.
- Chyba domyślił się że kiedyś będzie tutaj stała jego biblioteka. Całkiem możliwe, że pochował tutaj jeszcze kilka rzeczy.
- Przydałoby się coś o Zgubie Anubisa - stwierdziłem, kiedy wychodziliśmy.
- Wiesz... Mara do mnie przyszła rano i powiedziała, że śniła jej się właśnie ta książka, z której wypadła kartka i właśnie w tej bibliotece.
- Pokazałeś jej tę książkę?
- Nie. Nie chce żeby myślała, że ten sen mógł być dla nas wskazówką.
- Sądzisz, że ktoś pokazał jej to, żeby znaleźć tą wskazówkę? - spytałem zdziwiony.
- Brałem pod uwagę pomoc domu, ale dlaczego akurat Mara?
- Może to przypadek.
Resztę drogi przeszliśmy w ciszy. Fabian wyglądał na zamyślonego i nie chciałem mu przeszkadzać. Zresztą sam nie byłem skory do rozmowy. Wszystko było takie skomplikowane.
----------------------------------------------------------------
W końcu dodałam ten rozdział. Przepraszam, że musieliście tyle czekać. Rozdział 19 jest już napisany, więc pojawi się szybciej ;).
Skończyłam nareszcie zakładkę z bohaterami oraz ,,Słownik". Przypominam również o zakładce z pytaniami ;*
Suuper!
OdpowiedzUsuńGenialny :*
OdpowiedzUsuńFajne, tak się cieszę jak jest scena Peddie, już myślę, że tak NORMALNIE będą razem, ale zaraz wraca charakter Pat i koniec... ;(Mam nadzieję, że już w najbliższym czasie będzie "normalne Peddie " .
OdpowiedzUsuńTa druga Pat mnie przeraża, i te jej teksty z krwią.. Grr.
Mam nadzieję, że jak najszybciej dodasz next, skoro jest już napisany to może dzisiaj dodasz ?
Liczę na te Peddie!
Zapraszam również do siebie i czekam na komentarz, jeśli przeczytasz ;) loveinhouseofanubis.blogspot.com :*
Suuuuupeeeer ;***
OdpowiedzUsuńBooooskiee .<333 Pisz nextaa!! Zapraszam do zaobserwowania, jeśli można: housee-of-anuubis.blogspot.com
OdpowiedzUsuń< 33 ;**
Boskie! Czekam na nexta:*
OdpowiedzUsuńmeeeeeeeeeeeeeeeeega <33
OdpowiedzUsuńCały ten rozdział to jeden, wielki powód dlaczego tak bardzo cenie Twoje opowiadania. Na innych blogach wątki Peddie zazwyczaj wyglądają w określony sposób: najpierw jest nienawiść , przez jakiś okres czasu , potem dochodzi do pocałunku i jest jedno wielkie Love Story. Przy tego typu parze - przynajmniej dla mnie , jest to zwyczajnie nudne. U Ciebie jest zupelnie inaczej. Potrafisz trzymać czytelnika w napięciu. Nigdy nie wiadomo czy dojdzie do pocałunku , czy dla odmiany zaczna sie na siebie nawzajem wydzierać. W zasadzie nigdy nie przewidzisz co sie za chwilę stanie. Moim zdaniem jest to chyba jeden z najwiekszych , jakże liczynych , zalet w Twoich opowiadanich. :) Chwała Ci za to. xd
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. <3
sdfhsdjkkdglasjafl
OdpowiedzUsuńGenialne, tyle mogę rzec ;*
Mabian. Okey, okey. Spróbuje się nie rozpłakać.
Awwww :3 Był kiss Peddie.
Psychiczna wersja Patricii... Boję się, co ci w tej głowie siedzi. Dojdzie do psychicznych morderstw, a Sibuna będzie musiała je powstrzymać? A nie, sorry, to się dzieje w mojej głowie.
Alfiego nikt nie kocha :c Bidny. Patricia boi się wchodzić po schodach, Eddie myśli o Trixie, Fabian jest uroczy. ( to się nie zmienia :3) a Mara została medium. Ej, ona nie jest czymś w rodzaju Wybranej czy jakieś kolejnej osoby o starożytnych możliwościach, cnie?
CZY TY NAPRAWDĘ MYŚLAŁAŚ, ŻE ZADAM CI CZTERY PYTANIA NA KRZYŻ I SE PÓJDĘ! DZIEWCZYNO, JA SIĘ ROZKRĘCAŁAM, ALE MAM SIOSTRY. NIESTETY, MUSIAŁY SOBIE PRZYJŚĆ W TYM MOMENCIE, W KTÓRYM PISAŁAM PYTANIA. GRRR...
O kurczę, Williamson wchodzi s tu K.T. z rozwalonym gardłem. Ja się Pottera i wilkołaków wczoraj za dużo naoglądałam! Świruje. Nie skomentowałam wcześniej, bo komputer mi nie działał ( to wina waldzia, jestem tego pewna) i wczoraj cały dzień się włóczyłam i nie miałam co robić. Więc zaczęłam pisać nową historię, więc może niedługo będzie nowy blog, ale nie obiecuje.
Awww :3 Idę się zachwycać nowymi zakładkami. Hihihi.
Twoja wieeelka fanka, tak wieeelka, że se wyobrazić nie możesz
Joylitte
Też wczoraj oglądałam Pottera :). Oj nie chcesz nawet wiedzieć, co mi jeszcze siedzi w tej głowie ;p.
UsuńCo do Mary to jak na razie nie mam z nią żadnych większych planów.
A Jerome... to Jerome. Zobaczymy co się jeszcze wymyśli :D. Ważne, że nadal ma ładne włoski.
Wiesz ja bym chętni zrobiła jakąś maleńką rzeź, ale muszę brać pod uwagę, że to trochę nie ten przedział wiekowy czytelników nie których.
Ooo to masz mi obowiązkowo link podać jak tylko założysz. A o czym będzie?
Ładny
OdpowiedzUsuń